„Lider” anarchistów i „agencja towarzyska”

Po wydarzeniach 5 grudnia ubiegłego roku kolektyw „Przychodnia”, WSL oraz osoby pozostające w kamienicy przy Wilczej 30 przyjęły kuriozalny opis tych zdarzeń. Oto Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów w oświadczeniu poinformowało, że jedna z inicjatyw działająca w przestrzeni skłotu „Syrena” („Sex Work Polska”) funkcjonowała jako agencja towarzyska. Poniżej odpowiedź osób z „Sex Work Polska” na absurdalne zarzuty działaczy i działaczek WSL-u: „Na terenie skłotu Syrena (za pełną zgodą skłotowego kolektywu i bez jakiegokolwiek wyrażonego wprost sprzeciwu ze strony Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów) powstawała za to przestrzeń społecznościowa naszego kolektywu (czyli biuro) i drop-in dla osób pracujących seksualnie. Drop-in to taka bezpieczniejsza przestrzeń, do której osoby pracujące seksualnie mogłyby wpaść wypić herbatę czy kawę, zjeść obiad, wziąć sobie ubrania z free-shopu, spotkać się z innymi osobami pracującymi seksualnie, poszperać w internecie, wziąć prysznic, zrobić pranie, porozmawiać z prawniczką czy z psycholożką, wziąć udział w warsztatach o pracowniczym BHP czy profilaktyce STI, odpocząć. No bardzo wyrafinowana forma “sex-biznesu”.

Oczywiście WSL nigdy się do tego oświadczenia nie odniósł. Trudno się temu dziwić ponieważ działacze stowarzyszenia nie mieli żadnych argumentów na potwierdzenie głoszonych przez siebie bzdur. Na tym nie koniec! 22 grudnia (siedemnaście dni po ataku „Przychodni”) WSL wydało kolejne niemądre oświadczenie przesiąknięte pogardą wobec osób trans i queer. W treści także opisano wyłącznie zasługi stowarzyszenia dla kamienicy przy Wilczej 30, pomniejszając rolę inicjatyw powstałych tam w ciągu 2021 roku. Między słowami uzasadniano agresję i przemoc ze strony „Przychodni”. Członkowie stowarzyszenia wyrazili swoją solidarność ze sprawcami (a nie ofiarami) przemocy wobec osób z kolektywu „Syrena”! Można mnożyć przykłady absurdów zawartych w tym niepotrzebnym nikomu przydługim komentarzu WSL-u.

Od dawna w innej rzeczywistości żyją osoby ze skłotu „Przychodnia”. Być może pozwoliło im to zbudować narrację wydarzeń z 5 grudnia ubiegłego roku, w której wykreowano Dime na „lidera” białoruskiej społeczności w warszawie. Anarchistki i anarchiści białoruscy (warszawy) ustosunkowali się do propagandy z ulicy Skorupki 6 przedstawiając fakty: „Za niedopuszczalne uważamy próby rozgrywania „karty białoruskiej” w konflikcie i nadużywanie podejścia intersekcjonalnego (kto tu jest bardziej uciskany) do usprawiedliwiania autorytarnych działań i przemocy D. i jego sojuszników. Mając za sobą represje państwowe, wyroki więzienia a także posiadane obywatelstwo nie daje żadnego przyzwolenia na popełnianie aktów przemocy i zastraszania. D. uważa się za antyfaszystę, a antyfaszysta to nie tylko ktoś, kto potrafi się bić. Faszyzm to także autorytaryzm i stosowanie przemocy wobec tych, którzy nie zgadzają się ze status quo” – można przeczytać w ich oświadczeniu. Kolektyw „Przychodnia” przemilczał niewygodne dla siebie fakty. No cóż, nie pierwszy to raz kiedy osoby z tegoż kolektywu nie przepracowały błędów z przeszłości. Udając przed sobą i przed innymi, że gwałtu z przed paru lat u nich nie było, a przemoc stosują inni, nie oni.

Na koniec warto odnotować narrację typków z kamienicy przy Wilczej 30. Przyjęli oni stanowisko „Przychodni” i WSL-u za własne. Nie musieli się zbytnio wysilać przedstawiając swoją wersję zdarzeń z 5 grudnia. Przez ostatni rok tak funkcjonują osoby tam mieszkające. Są zależni od osób z „Przychodni”, którzy określają im zakres działania razem z Warszawskim Stowarzyszeniem Lokatorów. Widać dobrze to po facebookowym profilu, gdzie bez ładu i składu wrzucane są posty informujące o wszystkim i o niczym. Na żart zakrawało wydarzenie organizowane przez nich. Pod koniec listopada miało odbyć się dyskusja na temat osób LGBT+ w miejscu dawnego Cafe „Kryzys”. Na szczęście prowadzący spotkanie odwołał wydarzenie. Zorientował się z jakimi ludźmi będzie miał do czynienia podczas dyskusji. To tak jak rozmawiać wyłącznie z mężczyznami o sprawach kobiet.

Robert

Na byłej Syrenie