„Adam Gomoła sam siebie określał mianem głosu „Generation Z”. W rzeczywistości, jest tym, czym wiele osób z tego pokolenia chciałoby być, a nigdy im się nie uda, majętnym i dobrze wykształconym biznesmenem, który wszystko uzyskał dzięki wsparciu zamożnej rodziny” – cytat pochodzi ze strony Warszawskiej Formacji Anarchistycznej na Facebooku.
Od dawna świat polityki i biznesu łączy wiele wspólnych interesów. Jedni politycy odchodzą do biznesu, inni z biznesu idą do polityki. Adam Gomoła nie jest odosobnionym przypadkiem. Jest reprezentantem elity żyjące z dala od spraw zwykłych ludzi. Jednak to, co go wyróżnia od poprzedników wchodzących w młodym wieku do polityki to fakt z jakiego pokolenia pochodzi. Osoby urodzone u schyłku XX wieku i początku XXI to pokolenie niżu demograficznego. W 1999 roku liczba urodzeń wynosiła poniżej 400 tysięcy, gdy dziewięć lat wcześniej było to około 550 tysięcy. Większość z nich zaznała życia w ubóstwie i wykluczeniu społecznym. Część z nich wyemigrowała po 2004 roku wraz z rodziną z kraju i żyje na zachodzie. Nie chce wracać do Polski. Niewielu mogło pozwolić sobie na taki start w dorosłe życie jak Adam Gomoła. Uczęszczać do najlepszego liceum w Opolu a potem studiował na SGH w Warszawie. Przez jakiś czas był sędzią piłkarskim. W 2021 roku podjął pracę w rodzinnym przedsiębiorstwie z branży sanitarno-grzewczej. W tym samym roku wstąpił do liberalno-konserwatywnej partii Szymona Hołowni Polska 2050.
„Priorytetem dla mojego regionu jest silniejsze zakorzenienie w Unii Europejskiej, bo to właśnie za czasów obecności we Wspólnocie rozwijamy się lepiej niż kiedykolwiek. Będę dążył do jak najdalej idących inwestycji w środki transportu zbiorowego oraz miejsca mieszkań dla młodych, aby powstrzymać ich odpływ z naszego województwa” – zachwala siebie Gomoła w ulotce wyborczej i na swojej stronie internetowej. A jak chciał zatrzymać młodych rówieśników na Opolszczyźnie? Jest przeciwnikiem programu „800 +” tzw. rozdawnictwu (ulubione słowo libków), wysokich podatków dla przedsiębiorców czyli tego, co jest powodem depopulacji w regionie posła. Chce też dosypywania publicznych pieniędzy do kieszeni banków w zamian za „korzystne” rozwiązania dla młodych jakim jest kredyt hipoteczny. Gomoła dostał się do sejmu w ubiegłym roku stając się najmłodszym posłem tej kadencji. Oczywiście startował z list Trzeciej Drogi, z której został wyrzucony. A czemu?
„Parlamentarzysta miał nakłaniać pretendenta [kandydata wyborach samorządowych] do wpłaty 20 tys. złotych na konto prywatnej firmy szefowej swojego sztabu wyborczego 22-letniej Barbary Łabędzkiej, dzięki czemu doszłoby do ominięcia limitu wydatków w kampanii samorządowej – ustaliła „NTO” [Nowa Trybuna Opolska”]”- można przeczytać na Interia.pl.
To potężny cios wizerunkowy partii Szymona Hołowni i koalicji rządowej nazywanej koalicji 15 października. Przedstawiciele ówczesnych partii opozycyjnych podczas kampanii parlamentarnej wytykali Zjednoczonej Prawicy brak transparentności i korupcję. Sami jednak nie byli w tym temacie w porządku do końca. Widać dobrze, że partia Hołowni to zbieranina ludzi przypadkowych. Zresztą Polska 2050 miała problemy z kadrami w wielu regionach kraju. Przypadek posła Gomoły to (kolejny) dowód na kłamliwą teorię panującą wśród liberałów, że osoby zamożne są wolne od korupcji. Gomoła tak jak szybko zaczął polityczną karierę na szczeblu krajowym, tak szybko ją zakończył. Ciekawe jak wobec przedsiębiorczego posła zachowa się prokuratura w Opolu? Czy nie umorzy sprawy pod byle pretekstem celem ochrony swoich. Historia młodego posła pokazuje jak tworzony w mediach wizerunek nie wiele ma wspólnego z prawdą. To klasyka gatunku politycznego. Poseł Gomoła niezmienni już Opolszczyzny. Zresztą niewiele w tej sprawie z takimi poglądami mógłby zrobić i chciał zmienić.
Robert