Na Paradzie Równości organizujemy w tym roku blok antykapitalistyczny.
Zobacz też wszystkie wpisy otagowane queer.
Mamy czerwiec – miesiąc dumy. W wielu miastach w polsce i na świecie odbywają się marsze równości, w wielu miejscach wieszane są tęczowe flagi, a loga wielu marek przybierają tęczowe barwy. Firmy prześcigają się w ilości pride’owych produktów, część ludzi zapowiada bojkot, bo ich wrażliwość nie pozwala im patrzeć na tęczę. Coraz więcej osób zaczyna kojarzyć czerwiec z wszechobecną tęczą i tęczowym marketingiem, zamiast z walką o prawa osób LGBT+.
Historia miesiąca dumy sięga drugiej połowy lat 60. XX wieku, w których rodził się ruch Gay Liberation. Przełomowym momentem był bunt w Stonewall, który wydarzył się 28 czerwca 1969 roku w dzielnicy Greenwich Village na Dolnym Manhattanie w Nowym Jorku. Był on reakcją na prześladowania społeczności LGBT będące elementem kampanii wyborczej: policja nachodziła kluby LGBT+, spisywała i aresztowała ludzi „wyglądających na homoseksualnych”. Ich nazwiska i wizerunki były publikowane w gazetach, a służby porządkowe kierowały się absurdalnymi zasadami, na przykład „każda kobieta i każdy mężczyzna musi nosić przynajmniej trzy części garderoby, które odpowiadają biologicznej płci”. Społeczność osób queerowych miała dość. 28 czerwca 1969 roku w stronę policji poleciały butelki, śmieci i kamienie. Był to przejaw czynnego oporu wobec władz, która traktowała osoby LGBT+ jak obywateli gorszego sortu. Opór ten zainspirował ludzi do dalszej i bardziej zajadłej walki o podstawowe prawa i wolności, których im odmawiano. Stąd hasło: „First pride was a riot”.
Dziś, po wielu latach od tych wydarzeń, w krajach zachodu, gdzie osoby queerowe uzyskały prawa takie jak równość małżeńska i łatwiejszy dostęp do tranzycji, marsze zatraciły swój buntowniczy charakter. Na coraz większej ilości pochodów pojawiają się stoiska i platformy międzynarodowych korporacji, które grając sojuszników (i wzbudzając kontrowersje wśród konserwatystów) upatrzyły sobie łatwy marketing. Wiele firm robi produkty w tęczowych barwach, specjalnie na miesiąc dumy, zmieniają swoje logo na tęczowe, aż krzyczą „hej, queery, kupcie u nas, patrzcie jak tęczowi jesteśmy”. Ale robią to jedynie w krajach, gdzie ich pozycja na rynku jest bezpieczna, gdzie potencjalne kontrowersje się sprzedadzą i będą utrwalać markę w świadomości ludzi. Ich produkty powstają w fabrykach, w których pracownicy są wyzyskiwani: pracują większość doby, w niebezpiecznych warunkach, za dramatycznie niskie płace. Te fabryki nierzadko znajdują się w krajach, gdzie za samo bycie osobą queerową grozi więzienie lub kara śmierci. Koncerny pozujące na „progresywne”, niezajmujące się produkcją, nierzadko nawet w krajach zachodnich nie mają polityk równościowych i różnorodnościowych, a na przykład w Stanach Zjednoczonych zapewniane przez nich ubezpieczenie nie pokrywa tranzycji medycznej. Wspominając bunt w Stonewall nietrudno uniknąć skojarzeń z kampaniami wyborczymi z 2020 jak i z bieżącego roku: nagonka na osoby LGBT jako strategia pozyskiwania wyborców była stosowana zarówno w 1969, 2020 jak i 2023.
