My ze szlachty! Nie z chłopów!

Ubiory szlachty litewskiej w barwach województwa wileńskiego

Pod filmikami na YouTube prezentującym piosenkę „Pali się!” wykonaniu szczecińskiego zespołu „Tulia” opinie większości internautów są pozytywne. Są jak to już od lat bywa także słowne pomyje i bluzgi nazywane hejtem. Mają one na ogół pochodzenie krajowe wpisujących go autorów. Czemu piosenka zespołu, o którym jeszcze do niedawna nikt nie słyszał wywołuje emocje? Jak to w maju, co roku odbywa się Konkurs Piosenki Eurowizji, a zespół Tulia będzie reprezentował Polskę właśnie w na tym konkursie. Jednak nie o udziale zespołu w Eurowizji będzie ten tekst. Zauważyć należy na kontekst niektórych wpisów. Mniej więcej układają się one w większości w całość, że „reprezentuje nas jakieś wieśniactwo” lub „wiocha”. Internautom – hejterom „Pali się!”budzi skojarzenia z ogólnie przyjętym stereotypem polskiej wsi. Ludyczność zespołu oraz piosenka nasuwa skojarzenia z tym, co przed pięcioma laty na Eurowizji w Kopenhadze zaprezentował Donatan i Cleo. Jednak piosenka „My Słowianie” wiele wspólnego nie miała z kulturą ludową. Była raczej kiepskim, niesmacznym, seksistowskim żartem. Natomiast niechęć sporego grona polskiego społeczeństwa do ludowej kultury jako do czegoś gorszego wynika najczęściej z kompleksów. Wieś oraz związana z nią kultura, tradycja kojarzy się wielu w kraju z zacofaniem, religijną dewocją i przaśnością. To ciekawe w kraju, gdzie w homogenicznym społeczeństwie większość obywateli ma korzenie chłopskie.

„Już w II RP warstwa chłopstwa dominowała zdecydowanie. Połowę społeczeństwa stanowili właściciele gospodarstw rolnych, a z wsią związanych było około 70 proc. ludności. Dla porównania – inteligencja (na ogół wywodząca się ze zubożałej szlachty), według różnych szacunków, to było 3-6 proc., ziemiaństwo – 0,6 przedsiębiorcy – poniżej 1 proc., drobnomieszczaństwo – 11 proc. i robotnicy 1 proc. W czasie drugiej wojny światowej niemal całkowicie zniknęły trzy warstwy: ziemiaństwo, drobnomieszczaństwo, głównie żydowskiego pochodzenia, a inteligencja została przetrzebiona. Jedynie warstwa chłopska przetrwała wojnę w miarę cało. I to ona siłą rzeczy stała się bazą, na której nabudowały się nowa inteligencja i nowe mieszczaństwo, nazywane dziś klasą średnią” – pisze Joanna Podgórska w tygodniku „Polityka”, w artykule „Gen suwerena” z sierpnia ubiegłego roku. Nie dziwi zatem skąd bierze się ta niechęć do wszystkiego, co związane z polską wsią. Dziś w czasach, gdy bardzo chętnie spora część społeczeństwa odwołuje się (szczególnie ludzie młodzi) do tradycji sarmackiej oraz Rzeczypospolitej Obojga Narodów, niemile są widziane akcenty ludowe. Ogólnie słowo „ludowe” źle się dziś kojarzy. W minionym ustroju władza nadużywała często w propagandzie to słowo, dewolucją jego znaczenie. Kulturę ludową, etniczną zamknęliśmy w jednej szufladzie zwanej „Cepelią”. Upadek zresztą sklepów „Cepelii” w III Rzeczypospolitej są symptomatyczne dla naszego stosunku do kultury ludowej. Historycy, publicyści a przede wszystkim politycy postsolidarnościowi obrzydzili nam PRL do tego stopnia, że zapomnieliśmy o jednej istotnej rzeczy. Lata 1945-1989 to czas wielkiego awansu cywilizacyjnego polskiej wsi oraz jej mieszkańców. Warto też wspomnieć o innym aspekcie. Wywodząca się jeszcze z międzywojennej burżuazji zdeklasowana inteligencja działająca w ruchach opozycji antykomunistycznej była słaba pod względem liczebności. Sentyment do II RP jakim członkowie antypeerelowskiej opozycji się wykazywali do lat 90-tych XX wieku nie znajdował poklasku wśród szerszego gremium opinii publicznej. Spora cześć społeczeństwa pamiętała realia międzywojenne i nie miała zamiaru wspierania „pogrobowców starego porządku” – jak mawiał Władysław Gomułka. Następne pokolenia żyjące w powojennej rzeczywistości, nie pamiętając rzeczywistości w jakiej żyli ich rodzice czy dziadkowie, chętniej przyjmowali narracje opozycyjnych działaczy. Szczególnie w latach 80-tych i 90-tych minionego już wieku.
.
Dziś wieś prezentowana jest jako największy beneficjent unijnych dotacji, a z drugiej strony jako największy hamulcowy rozwoju kraju.
.
„Mieszkańcy wsi bywają określani mianem „balastu”. Chłopom wytyka się „nieusuwalną pańszczyźnianą mentalność” i oskarża o to, że za 500 zł sprzedali demokrację. To nie język ulicy, lecz naukowców i socjologów, obecny w debacie publicznej od czasu transformacji” – tak zaczyna się artykuł Kacpra Leśniewicza, „Chłopi za 500 zł sprzedali demokrację”. Polskę zalewa neoliberalny dyskurs rasistowski”, który ukazał się na portalu Forsa.pl. Jak widać ataki na zespół „Tulia” i ich piosenkę nie wynikają jedynie z gustów muzycznych, a z kompleksów własnego pochodzenia. Spieszmy się kochać wieś i folklor z nią związany. Jesteśmy w procesie szybkiego wyludniania się wsi. Niedługo rolnik będzie już tylko eksponatem w muzeum, a z biegiem czasu będziemy mieli opustoszałe polskie wsie, coś w rodzaju skansenu na miarę tego w Łowiczu czy Sierpcu.
.
Robert