Jak ukraść mieszkanie?

„Oszustwo na dowód kolekcjonerski. Kto sprzedał cudze mieszkanie na Freta?” – taki tytuł nosi artykuł Małgorzaty Zubik sprzed dwóch dni zamieszczony w „Gazecie Wyborczej”. Dotyczy on przekrętu wokół pewnego mieszkania przy ulicy Freta na warszawskim Nowym Mieście. Bohaterami tego artykułu są pan Andrzej i pan Tomasz. Imiona oraz nazwiska zostały zmienione w tekście. Pan Tomasz jest ofiarą oszustwa, natomiast pan Andrzej jest właścicielem mieszkania, który o niczym nie miał pojęcia. Jak do tego doszło?
.
Tomasz Kotkowski dowiedział się o mieszkaniu przy Freta od znajomego, który prowadził skup nieruchomości. Zgłosił się do niego pewien mężczyzna. Miał on ponoć już wcześniej kupca. Wycofał się on z transakcji. Człowiek mający na sprzedaż mieszkanie potrzebował pilnie pieniędzy. To była okazja, trafia mi się takich trochę w ciągu roku – opowiada Tomasz Kotowski. Ma on doświadczenie zawodowe w dziale nieruchomości: skup mieszkań i domów za gotówkę, oddłużanie, zamiany. Był przekonany, że podpisał umowę z autentycznym właścicielem mieszkania. Jakież było jego zdziwienie kiedy wraz z kupcem na mieszkanie zastał w nim prawdziwego właściciela Andrzeja Witkowicza. Po chwili wiedzieli, że padli ofiarą oszustwa. Postanowili razem złożyć zawiadomienie do prokuratury. Negatywnym bohaterem tej całej historii był mężczyzna podający się za właściciela mieszkania pana Witkowicza. Posługiwał się on dowodem kolekcjonerskim. Co sprawie dodaje posmaku skandalu. Ponieważ jak można się domyśleć ów „dowód osobisty”, na którego podstawie sporządzono umowę u notariusza można co najwyżej trzymać w domu i pochwalić się znajomymi. Pieniądze pana od nieruchomości zniknęły, oszust jest poszukiwany. Pan Tomasz jest nadal właścicielem mieszkania przy Freta. Niestety w Polsce okraść kogoś z mieszkania jest niezwykle łatwo. Opinia publiczna mogła się o tym przekonać wielokrotnie. Niestety sprawy chociaż skandaliczne jak reprywatyzacja nie tylko w Warszawie, ale Poznaniu czy Łodzi nie wywołują oburzenia. Czemu zresztą? Przecież wszystko jest zgodnie z zasadą świętego prawa własności. Ludzie nie mają empatii dla tych, którym powinęła się noga w życiu. Jeśli są długi, to z winy „niezaradnych” życiowo lokatorów. Sami lokatorzy nie mają wsparcia ze strony państwa. Ono jedynie refunduje niewielką pomoc w postaci żenująco niskich dodatków mieszkaniowych. Łatwo w tym kraju popaść w kłopoty finansowe, trudniej z nich wyjść. Stąd mamy wysyp oszustów lichwiarzy. Udzielają oni pożyczki na wysoki procent pod zastaw mieszkania. Jest ono więcej warte na rynku niż udzielona pożyczka. Jednak umowy są tak konstruowane przez notariuszy, że dłużnicy w majestacie prawa oraz z braku reakcji organów do tego powołanych bardzo długo nie wiedzą, że podpisali pakt z diabłem, który przejmie ich mieszkanie. Zamieszani są w ten proceder notariusze, którym włos z głowy nie spadnie.
.
Co dzieje się z takim mieszkaniem? Idzie na sprzedaż lub spekulację na rynku nieruchomości, lokator wyrzucony na bruk umiera, traci rodzinę, popada w alkoholizm. To w jaki sposób ludzie tracą mieszkania w Polsce w ostatnich 20-latach wywołuje u nie wielu osób poruszenie. Właśnie brak mieszkania jest obok braku stabilnego zatrudnienia na umowę o pracę jednym z ważniejszych powodów emigracji młodych Polaków. Jest także argumentem do nieposiadania dzieci lub odłożenie w czasie tej kwestii. Cóż? Leszek Balcerowicz powtarza jak mantrę, że fundamentem obecnego systemu jest prawo własności. Do czego ono doprowadziło przez trzy dekady wiadomo. Nawet obecna władza nie chce zakwestionować tego dogmatu. Tylko budowanie tanich mieszkań komunalnych oraz socjalnych przy wsparciu ze strony państwa jest w stanie zapobiec procederom okradania obywateli z mieszkań. Inaczej żadne programy socjalne i socjalnopodobne niczego nie zmienią. Widać to na przykładzie programu „Mieszkanie+”. PiS jednak chroni parabanki przed kontrolą państwa. Nadal będziemy mieli do czynienia z dramatami lokatorów oraz lichwiarzami cwaniakami. Państwo będzie nadal bezradne wobec nich, a silne i represyjne wobec najsłabszych. Zatrzyma to jedynie wyludnienie kraju, który jest procesem widocznym, ale skutki jego będą odczuwalne jeszcze nie teraz.
.
Robert