Relacja z zatrzymania trojga anarchistek. Warszawa

Wrzucamy relację z zatrzymania anarchistki i anarchistów w nocy z czwartku na piątek. Osobom postawiono zarzut uszkodzenia zabytku i czynu chuligańskiego. Tekst pochodzi od nich, w nic nie ingerowałyśmy. Ekipa, jestesmy z Wami ❤

*****

18 dzień grudniowy, by nienawidzić policji miałyśmy powód nowy…

czyli kilka słów o sławetnych motylkach ze śródmieścia prosto od zatrzymanych osób.

Nie będziemy opowiadać o tym co działo się przed zatrzymaniem no bo ekhm, wiecie 😉 ale chętnie opowiemy o zatrzymaniu, o turbo zjebanym gliniarzu i o tym, jak to wyglądało od środka.

Zatrzymano nas chwilę po drugiej na rogu placu Zbawiciela z ulicą Mokotowską. Podjechał do nas regularny radiowóz, z którego wysiadło dwóch umundurowanych (lecz bez czapek heh) policjantów. Jeden z nich od razu popchnął jedną osobę od nas łokciem i powiedział „no to powiecie nam normalnie gdzie jest namalowane czy porozmawiamy inaczej?”. Po krótkiej dyskusji o przedstawieniu się przez policjantów jedna osoba z nas została podstawiona do boku radiowozu na przeszukanie. W międzyczasie przyjechał pierwszy patrol tajniaków, który od razu wrzucił nasze dane na bęben. Przy sprawdzaniu nas nie darowali sobie komentarzy o naszym dorobku 🙂 Następnie przeszukano pozostałe dwie osoby z grupy, a pierwsza osoba została zakuta z tyłu za odmowę odblokowania swojego telefonu. Gdy wszystkie osoby zostały przeszukane przyjechał kolejny samochód z tajniakami, wysiadło z niego dwóch zje*** z gestapowską kulturą osobistą. Jeden z nich podszedł do nas i zwrócił się do osoby per laska, piorunek, pańcia a do pozostałej dwójki zwracał się normalnie po imieniu. Przy pakowaniu nas do radiowozów wokół samochodów policji zaczął kręciś się jakiś pijany typ, szybko doszło do wyzywanek, chwilę później ten sam człowiek chciał zgłosić zatrzymującym nas policjantom zgubienie telefonu. Tajniak seksita zaczął rzucać mu w twarz papierkami z kieszeni krzycząc “wypie*****j k***a”, gdy facet odszedł na drugą stronę ulicy gliniarz rzucił “sp*******j pedale”. Jedna z osób od nas zareagowała na homofobię, tajniak zwrócił się wtedy wobec tej osoby szarpiąc ją (była już wcześniej skuta), wyzywając od k****w i wrzucając z całej siły do radiowozu. Policjantka tajniaczka, która siedziała w samochodzie z osobą co zareagowała przyznała jej, że podobała jej się taka reakcja i wyzywanie od pedałów.

Na komendzie było względnie normalnie, byłyśmy praktycznie cały czas skute (łącznie jakieś ponad 15 godzin). Jedna z nas została przewieziona na dołek na kilka godzin, pozostałe dwie osoby spędziły cały okres zatrzymania na drewnianym krześle bez żarcia i wody (poza tą z kibla) oraz z utrudnionym dostępem do toalety.

Koło godziny 10 przeniesiono nas na piąte piętro w psiarni na wilczej. Jakoś o 11 rozpoczęła się demonstracja solidarniościowa, którą świetnie było słychać w środku, dziękujemy! Tu chwile należy poświęcić jednemu z ważniejszych policjantów na piątym piętrze. Pan H. jest pie*******m pajacem, nuci sobie pod nosem ‘białe kaski robią laski’ na zmianę z dzieleniem się o swoich fantazjach o pałowaniu protestujących. Jakimś cudem wpuszczono naszego adwokata do nas na piętro, ale o chwili prywatności na rozmowę nie było mowy, posadzono nas w rogu karytarza prosto pod kamerą, która pewnie nagrywała poza obrazem również i dźwięk.

Góra psiarni spanikowała po tym jak tylko pojawiła się solidarnościowa demonstracja naciskając na policjantów z piątego piętra by jak najszybciej zakończyli z nami czynności by nas przewieźć na prokuraturę na kruczej. Pomijając zamote i dwugodzinny okres planowania skomplikowanej operacji przewiezienia troje zatrzymanych osób to warto wspomnieć o tym, że na miejscu obrażali się jak rozmawialiśmy w końcu ze sobą po kilkunastu godzinach izolacji, a na koniec zabrali jedną z nas do innego pomieszczenia.

Jeśli chodzi o to jak nam poszło u proroka. Dwie osoby mają dozór policyjny raz w tygodniu, trzecia osoba ma dozór policyjny trzy razy w tygodniu oraz została skierowana na badania psychiatryczno sądowe. Potawiono nam zarzuty wspólnie i w porozumieniu, mamy chuliganke i zniszczenie zabytku. Miło było i w prokuraturze słyszeć nasze bliskie osoby, które stały przed budynkiem 🙂 Fikołkiem wieczoru okazała się pani prokurator, która w zarzutach wstawiła nam nie tylko motylki ale i malowanie celtyków xD

Nie będzie wywiadziku w wyborczej o motylkach, chrzanić to. Nie chce nam się gadać z mediami, które gówno obchodzi nasza perspektywa, a jedyny powód jaki mają żeby nas o coś w ogóle pytać, to szukanie sensacji.

Dziękujemy atynrepowi za odebranie telefonu w środku nocy, dziękujemy osobom za solidema i opiekę po wyjściu!

1312

*****

publikujemy za kolektywem Szpila

inny niedawny tekst napisany przez kogos po zatrzymaniu można zobaczy tutaj