Globalny rasizm

Za prezydentury Trumpa cały świat usłyszał o obozach koncentracyjnych w USA. Osobom uciekającym przed przemocą karteli, szukającym lepszej przyszłości dla siebie i ich rodzin odbierano prawa, dobytek, dzieci. Amerykański rząd, zgodnie
z obowiązującym prawem, zamykał ludzi w obozach, odmawiał pomocy medycznej, prawnej, a nawet dachu nad głową w pustynnym Teksasie. Trzyletnie dzieci stawały samotnie przed sądem mającym podjąć decyzję o ich deportacji. ICE, organizacja odpowiedzialna za przemoc w obozach, wciąż istnieje i broni wymyślonej linii narysowanej na mapie. Mury, płoty z siatki i bramy wciąż stoją. Ludzie cierpią przemoc, głód, pragnienie i strach. Wszystko to w obozach wybudowanych za kadencji Obamy, przepełnionych za Trumpa, kontynuowanych za Bidena.

Na antypodach, u wybrzeży Australii, leży wyspa rozpaczy. Na Manus rząd australijski przetrzymuje osoby uciekające przed przemocą, wojną i głodem. Po grożącej śmiercią podróży trafiają do więzienia na otwartym powietrzu. Tam, zgodnie z obowiązującym prawem i umowami międzynarodowymi, dostają numer zamiast imienia i czekają. Torturowani, głodni, upodleni ludzie czekają, aż rząd wielkodusznie pozwoli im przybyć do Australii, gdzie wierzyli, że znajdą schronienie. Nie wiedzą, że jednocześnie władzą robi wszystko, by obywatele wiedzieli, jak wielkim zagrożeniem są osoby o brązowej skórze, których jedyną zbrodnią jest przepłynięcie łódką oceanu w poszukiwaniu bezpieczeństwa.


Znowu wyspa, tym razem w europie. Obóz koncentracyjny Moria na Lesbos. Tu trafiają osoby, którym uda się ominąć patrole Frontexu i przeżyć podróż do Europy. Zamiast szacunku należnego każdemu człowiekowi dostają bezterminowy pobyt w zatłoczonym obozie. To miejsce, zgodnie z obowiązującym prawem i umowami między państwami członkowskimi, służy przetrzymywaniu w potwornych warunkach osób uchodźczych. Zresztą nie tylko – trafiają tam też młodzi mężczyźni, ze względu na kraj pochodzenia stanowiący, w oczach władz, zagrożenie. To tutaj 21 lutego podpaliła się Maleka, 26-letnia kobieta, która straciła nadzieję na tydzień przed tym, jak miała urodzić w obozie czwarte dziecko. Zamiast pomocy psychologicznej i opieki dostała zarzuty o zniszczenie mienia, bo zapalił się jeden z obozowych namiotów.

Wojny z terrorem i narkotykami, niesienie demokracji i kaganka cywilizacji. Imperium amerykańskie, ze wsparciem sojuszników europejskich i rządu izraela, bombarduje miasta, wesela, szkoły, szpitale. Na kontrolowanym przez siebie terytorium prześladuje osoby czarnoskóre. Nasze kakao zbierane jest przez brązowe ręce niewolników, często dzieci. Przemysł, który przeniósł się na południową półkulę w poszukiwaniu taniej siły roboczej, niszczy lokalne ekosystemy w azji, afryce i ameryce południowej.

Łatwo nam zapomnieć. Chociaż w każdej chwili możemy zobaczyć zdjęcia z obozów koncentracyjnych, miejsc zrujnowanych wojną i fabryk firm odzieżowych czy plantacji, to patrząc na nie widzimy brązowe twarze. Nauczono nas, że różnica w odcieniu skóry jest ważniejsza niż odmienność w kolorze włosów czy oczu. Wpoił nam to system władzy zakorzeniony w kolonializmie, oparty na dominacji nad osobami postrzeganymi jako inne. Opresja innego napędza ten system. Oprócz różnicy naocznej stworzyła różnice ekonomiczne, doświadczenia kolonializmu, despotyzmu i przemocy motywowanej rasowo. Władza istnieje, dopóki ma kim władać, a najłatwiej rządzić społeczeństwem podzielonym.

To co było niegdyś różnicą estetyczną, stało się różnicą etyczną. Wszystkie okrucieństwa wymierzone w brązowe ciała są zgodne z prawem. Jeżeli tak nie jest, to kto ponosi konsekwencje? Kto ma moc wymierzyć karę władzy? Nie będzie sprawiedliwości, dopóki nie upadnie system zapewniający bezkarność instytucjom odpowiedzialnym za terroryzm i brutalność, tortury i głód, cierpienie i strach.