Dziś przypada rocznica dwóch wydarzeń, które odbiły się na świecie szerokim echem, a które pogrzebały nadzieję klasy robotniczej na lepszy byt: Częściowo wolne wybory do parlamentu PRL i Masakra na Placu Tiananmen.
„SOLIDARNOŚĆ” 🤝 PZPR
PZPR wiedziało, iż gospodarka centralnie planowana nie wyrabia, a ZSRR chyli się ku upadkowi, więc postanowili wejść w struktury Banku Światowego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego i przeprowadzić wolnorynkowe reformy gospodarcze. Przy okazji, dygnitarze partyjni uznali, że warto dogadać się z opozycją, by ta nie obaliła ich siłowo i rozliczyła. Zgodzono się na wybory, w których PZPR automatycznie miał zapewnione 65% miejsc w Sejmie, jednak mimo to, partie opozycyjne zdobyły większość. W przywróconym senacie, opozycja zgarnęła 100% miejsc!
Wydawać by się mogło, że skoro „Solidarność” z powrotem została zalegalizowana, to spełni swoje syndykalistyczne postulaty z lat 1980-81. Tak się nie stało. Inteligencja powiązana z KOR i ROPCiO nie tak ułożyła listy wyborcze, żeby nie było na nich robotników, a odrodzony związek zawodowy, nie miał socjalnego charakteru. Krótko mówiąc, inteligencja dogadała się z partyjnymi dygnitarzami, że wprowadzi się liberalną demokrację, przeprowadzi neoliberalne reformy gospodarcze, a wierchuszce PZPR nie spadnie włos z głowy. Nawet gdyby większość miejsc w parlamencie zdobył PZPR, wolnorynkowe reformy i zostałyby przeprowadzone, byłaby sytuacja analogiczna do tej z Rumunii, czy Ukrainy, gdzie postkomuniści pozostali u władzy w nowych ustrojach.
TIANANMEN – PARTIA VS. LUD
Chińskie społeczeństwo, przede wszystkim studenci, mieli dość zakłamania władzy, która na ustach miała slogany o równości, gdy w rzeczywistości bogaciła się kosztem reszty. Po śmierci Hu Yaobanga, polityka chcącego reform, 15.04.1989 roku, rozpoczęły się największe w historii ChRL protesty. Brali w nich udział studenci i ludzie pracy z różnych zawodów, od budowlańców, po pracowników ochrony zdrowia. Nawet emeryci się przyłączyli. Domagali się między innymi: Poszanowania swobód obywatelskich, jak wolność słowa, wolność zrzeszenia, wolność mediów i reform ekonomicznych, które były dalekie od wizji Deng Xiaopinga, który od skrajnie nieefektywnej gospodarki centralnie planowanej Mao, przeszedł do wolnego rynku. W Chinach socjalizmu nigdy nie było, Mao poniósł druzgocącą klęskę, przeprowadzając kolektywizację odgórnie i pozwalając sprawować kontrolę nad zakładami pracy partyjnym dygnitarzom, bliźniaczo podobnym do kapitalistów.
Znamiennym jest fakt, że jednym z postulatów protestujących było powołanie niezależnych od władzy związków zawodowych i nawet tego żądania władza nie potrafiła spełnić, gdyż naruszyłoby to interesy kapitalistów i partii. Autonomiczna Federacja Pekińskich Studentów oraz Autonomiczna Federacja Pekińskich Robotników, przez ponad dwa tygodnie okupowali Plac Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen). Ponad 1 milion ludzi starało się wymusić pokojowymi protestami zmiany. Nic z tego nie wyszło. 04.06.1989, ogłoszono stan wojenny i wyrzucono zagranicznych dziennikarzy, aby ci nie relacjonowali nadchodzącej masakry. Wojsko i policja zabiły i raniły tysiące osób, dopóki protestujący nie postanowili się wycofać. Ci którzy nie zginęli, byli represjonowani, wsadzani do obozów i więzień oraz deportowani. Jak rzekł idol Komunietycznej Partii Chin, Włodzimierz Lenin: „Dopóki istnieje państwo, nie może być wolności. Gdy będzie wolność, nie będzie państwa.” Instytucja państwa potrzebna jest kapitalistom i rządzącym, żeby mogli eksploatować klasę robotniczą i budować swoję potęgę jej kosztem. Po stłumieniu protestów, Komunistyczna Partia Chin jeszcze bardziej zwiększyła cenzurę, polityczne represje i rozbudowę wolnego rynku, kontynuując swoją drogą ku temu, czym jest dziś: Największym kapitalizmem na świecie i miejscem, w którym spełniają się wizje rodem z Roku 1984.
O ile pierwsza inkarnacja „Solidarności” walczyła o wprowadzenie socjalizmu, tak ruch studentów i robotników z Pekinu, chciały końca opresyjnych rządów pseudokomunistów. Możemy się tylko domyślać, jak wyglądałoby dziś chińskie społeczeństwo, gdyby protestującym udało się osiągnąć swoje cele i pogonić czerwonych faszystów. Nawet jeżeli nie walczyli o wolność bliską nam, anarchistom, to walczyli o jej wizję , podobną do tej z czasów Rewolucji Francuskiej, w której uciskany lud zaprowadził lepszy od poprzedniego porządek, będący bazą do dalszych zmian. O spustoszeniu, jakie polskiemu społeczeństwu przyniosły neoliberalne reformy gospodarcze, nie trzeba pisać. To właśnie przez nieudolność postsolidaruchów dziś u władzy są prawicowi populiści, którzy zaskarbili sobie zaufanie społeczne, dzięki transferom socjalym, które przynajmniej troszkę poprawiły sytuację materialną Polaków. Sama „Solidarność” od lat pozostaje żółtym związkiem i przybudówką obecnego rządu.
Wiejski