Troszeczkę Hitlera, troszeczkę Honeckera

Niby jedno państwo a dwa światy. Niemcy po ostatnich wyborach do Landtagu Turyngii i Saksonii stoją przed najpoważniejszym kryzysem politycznym od zjednoczenia obu państw niemieckich po 1990 roku. Tak media na świecie analizują i prezentują to, co się wydarzyło w niedzielę 1 września. Nomen omen w 85. rocznicę wybuchu II wojny światowej wybory samorządowe wygrywa partia odwołująca się do państwa będącego sprawcą tejże wojny oraz cierpień ludzkich jakie zadawali funkcjonariusze i żołnierze III Rzeszy żyjąc w kłamliwym poczuciu wyższości niemców nad innymi ludźmi. Dla członków AfD – Alternatywy dla Niemiec taka idea nie jest przeszłością, ale powinna być teraźniejszością i przyszłością ich kraju. Ten najgorszy powrót do tego, co było zafundowali nam politycy tworząc przez kolejne 34 lata postzimnowojenny porządek na świecie. Oparty wyłącznie na kapitalistycznych bredniach o globalizującym się świecie, gdzie za wolnym rynkiem miała iść wolność i demokracja. Dziś to najważniejsze demokracje: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja i Niemcy przeżywają kryzys wywołany wzrostem prawicowego populizmu.

Skrajna prawica, pogrobowcy brunatnego porządku funkcjonowali przez wszystkie lata po II wojnie światowej czekając na dobry moment w historii aby wrócić do władzy. Czy to jest ten moment? Na pewno mamy do czynienia z wieloma kryzysami wywołanymi przez kapitalizm. Nierówności społeczne, słabnący sektor usług publicznych, poczucie niepewności względem najbliższej przyszłości determinuje zachodnie społeczeństwa do głosowania na partie prawicowe. Do tego dochodzi kryzys klimatyczny i migracja. W przypadku niemiec jest jeszcze wojna rosyjsko-ukraińska i dyskusja o niej w niemieckim społeczeństwie. Warto przyjrzeć się przypadkowi zachodniego sąsiada polski. Nie tylko ze względu na historię, ale także rolę jaką to państwo odegrało w świecie po 1989 roku. Niemcy zachodnie – RFN było najbogatszym państwem ówczesnej Europy. Miało nadwyżkę finansową z którą władze w Bonn nie wiedziały, co zrobić. Helmut Kohl, kanclerz RFN uznał, że dzięki koniunkturze gospodarczej i politycznej państwa może dokonać wchłonięcia słabszego NRD na swoich warunkach. Tak też się stało przy aprobacie Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i ZSRR.

Władze wschodnioniemieckie po odejściu Ericha Honecker nie mogły się nie zgodzić na warunki narzucone im przez Kohla i zachodnioniemiecki rząd. Z dnia na dzień życie mieszkańców NRD uległo zmianie. Likwidowano zakłady pracy, wyrzucano z uczelni wyższych dotychczasową kadrę naukową, z instytucji kulturalnych pracowników. Wiele osób znalazło się na bruku. Na ich miejscu pojawiły się osoby wyłącznie z RFN-u. Degradacja społeczna i regionalna po latach dały o sobie znać w tym roku. To odłożona w czasie kara na politycznym establishmencie zachodnioniemieckim.

Nikt z polityków wywodzących się z klasy politycznej zachodniej części RFN nie widzi źródła obecnego kryzysu w tamtych decyzjach. Nie były oczywiście jedyne, nałożył się na to przez lata kolejne niemądre decyzje kolejnych niemieckich rządów, w tym oparcie konsumpcji na tanich dostawach energii z rosji. Kraj rzekomo demokratyczny uzależnił się od dyktatury Kremla. No i jest tego efekt. Nie do obrony jest teza o zachodzie stojącym na straży praw człowieka kiedy przez lata uzależniony był od państwa, gdzie panuje porządek społeczny i polityczny rodem z czasów carskich. Zresztą klasa polityczna zachowuje się wobec migrantów tak samo jak AfD. W ten sposób próbuje przerzucić odpowiedzialność za obecną sytuację panującą w kraju na najsłabszych czyli osoby spoza Europy.

Szczucie na obcych jest cechą charakterystyczną dla prawicy. Ma odsunąć uwagę społeczną od istotnych problemów. Istotnym problemem są drogie mieszkanie, praca wynagrodzenie za którą nie wystarcza na życie i z roku na rok coraz niższe emerytury. Życie we wszystkich częściach kraju jest tak samo drogie a poziom życia różny. To rodzi frustracje i szansę na dalszy wzrost popularności AfD nie tylko na wschodzie niemiec. Bez wątpienia mamy do czynienia z procesem niebezpiecznym zafundowanym nam przez biznesmenów oraz polityków zachodnich. Sporo zamożnych niemców finansuje AfD, co nie dziwi. Chęć zamykania się niemieckiego społeczeństwa na innych to rzecz charakterystyczna dla całej Europy. Można budować świat z granicami i kontrolą na granicach. Nie da się w taki sposób zatrzymać procesu zmian klimatycznych oraz migracyjnych.

Jest jeszcze jedna rzecz, na którą AfD nie będzie miało wpływu, chociaż będzie próbowało. Na dzietność w kraju. Spadek liczby ludności będzie postępował a może nawet szybciej ze względu na to, że chcą zakazać aborcji. Nie wszyscy chcą być rasą panów i dawać nowemu przywódcy żołnierzy jego chorej idei. AfD nie poprawi losu zwykłych ludzi ponieważ nie zmieni porządku ekonomicznego, gdzie interes prywatny stać zawsze będzie wyżej nad interesem ogółu. Nie będę wspominać o durnych komentarzach prawicowych imbecyli w mediach społecznościowych w polsce, gdzie pisze się lub mówi, że niemcy odwracają się od lewackich ideałów. Może będą w przyszłości także silne w Szczecinie, Poznaniu czy Wrocławiu. Bo wizje granic z 1871 roku bardzo kręcą członków Alternatywy dla Niemiec.

Robert


Artykuły publikowane w kategorii Wpisy autorskie i ze stron osobistych są pisane przez pojedyncze osoby i nie zatwierdzane przez całą grupę. Cenimy sobie różnorodność w anarchizmie i we własnej grupie i uważamy, że są warte publikacji niezależnie od tego, że z pewnością nie zawsze każdy w kolektywie zgadza się ze wszystkim, co piszą inne osoby z grupy.