Boże coś Gierka

Edward Gierek jest postacią odległą jak czasy, w których rządził polską. Od końca jego rządów minęło już ponad czterdzieści jeden lat, a dwadzieścia od kiedy zmarł. Wciąż panuje w starszej części społeczeństwa silny sentyment do czasów kiedy sprawował funkcję pierwszego sekretarza KC PZPR. Transformacja po roku 1989 uderzała w sporą część osób, które zaczęły pracę w latach siedemdziesiątych i wcześniej jeszcze za Władysława Gomułki. Z dnia na dzień tracili pracę i pewność jutra. Zrozumiała wściekłość z tego powodu spowodowała, że SLD wygrało jesienią 1993 roku wybory do parlamentu. Klęska krytyków Gierka wywodzących się z dawnej „Solidarności” była sygnałem, że społeczeństwo inaczej widzi rzeczywistość i ocenia także dekadę rządów Edwarda Gierka. Chociaż powszechna panowała krytyka PRL-u, to na prowincji wykluczonej w wyniku reform Leszka Balcerowicza oddawano hołdy byłemu pierwszemu sekretarzowi KC PZPR. SLD broniło dorobku Gierka tak samo jak Jaruzelskiego w imię utrzymania własnej tożsamości. Do socjalu z czasów Gierka rząd SLD-PSL w latach 1993 – 1997 jednak nie wrócił. Wręcz przeciwnie, kontynuował antyspołeczną politykę transformacji i reprywatyzował wszystko, co stanowiło własność państwa jeszcze po pierwszej reformie Balcerowicza.

Gierek po 1989 roku stanowił idealny cel dla liberałów. Krytykowano go za wszystko. A to za jego rządów rodziły się układy towarzyskie, partyjne oraz esbeckie, z których wyrosła „elita” biznesowa III RP. Warto wspomnieć tu o na przykład o firmach polonijnych. Ambicje ekipy Gierka zrobienia z polski drugiej jugosławii rozbudziło w polskim społeczeństwie konsumpcyjny styl życia. Kiedy w drugiej połowie lat siedemdziesiątych zaczynało brakować większości produktów, a nawet tych podstawowych jak cukier czy masło, społeczeństwo znienawidziło pierwszego sekretarza KC PZPR i ówczesny rząd. Przez ostatnie trzydzieści lat Gierek był przywoływany jako jedno z uzasadnień przemian gospodarczych w polsce po 1989 roku. W ostatniej dekadzie obroną „dokonań” Edwarda Gierka zajęli się publicyści nie pamiętający jego czasów, a nawet urodzeni już w III RP. Nieudolnie im to wychodzi. Chcą przy tym budować nową lewicą, między innymi na micie przywódcy PZPR jako „dobrym” gospodarzu polski.

Rafał Woś, dziennikarz i publicysta ekonomiczny jest jednym z bardziej znanych panegirystów osoby zmarłego pierwszego sekretarza. Urodził się w 1982 roku, zatem czasów gierkowych nie może pamiętać. Wokół osoby Gierka i jego czasów buduje narrację, która można określić „prawe do lewego, lewe do prawego”. Od kiedy PiS jest u władzy Woś piszę wyłącznie panegiryki na temat obozu władzy. Uważa prezesa Jarosława Kaczyńskiego za wielkiego „lewicowego” stratega.

„Nie jest przecież żadną tajemnicą, że najważniejsze politycznie posunięcia PiS zostały wdrożone z osobistej inicjatywy popularnego „Kaczora”. Tak było z 500 plus w roku 2016, a potem z jego rozszerzeniem na drugie dziecko. Tak było z przyspieszeniem w podnoszeniu płacy minimalnej, dzięki czemu sięgnęła ona po raz pierwszy w historii III RP 50% średniej krajowej. Albo z 13 emeryturą. Decyzje te podejmował Kaczyński, a prawicowi liberałowie wdrażali. Często zgrzytając zębami. Faktycznie czyniąc z PiSu partię ludowo-populistyczną. Nastawioną na realizację potrzeb grup społecznych na poprzednich etapach III RP zapomnianych i lekceważonych” – pisze Woś w swoim artykule „Czy Kaczyński wychował prawicę?” w „Super Expressie” z 9 marca 2021 roku. Odlot pana redaktora jest zupełny. Przed 2015 roku jego publicystyka była dobrą krytyczną analizą przemian w polsce i ceny jaką przyszło za to zapłacić społeczeństwu. Obecnie tych analiz nie da się czytać. Są wazeliniarskie i nie ma w nich trzeźwej oceny obecnej sytuacji. PiS to partia prawicowa, która nic nie zmieniła. „500+” był programem dobrym. Wdrożenie jego bez wsparcia sektora usług publicznych było porażką. Dodać należy brak polityki mieszkaniowej ze strony państwa. „500+” to za mało, aby zmniejszyć nierówności społeczne. Rafał Woś najwyraźniej tego nie widzi. Prezentuje narrację, że Kaczyński jest kontynuatorem myśli Gierka i jest pierwszym „socjalistą” III RP.

Kupy się to nie trzyma, tak jak scenariusz filmu „Gierek” z 2021 roku w reżyserii Michała Węgrzyna. Jednym z trzech scenarzystów filmu jest właśnie Rafał Woś. Wpisuje się to w jego wizję lewicy narodowej. Gdzie wszystko ma być polskie, socjalne i dla wszystkich polaków. Jak za Gierka, bez LGBT+. Ponieważ homofobia obecnej władzy jest wyłącznie wymysłem liberałów, którzy uderzają w idee socjalnej równości. Woś uważa, że tylko powrót do tego, co było przed czterema dekadami pozwoli wszystkim normalnie żyć, a swoje prawa, uczucia schować w imię wyimaginowanej pewności jutra i jedności. PiS ani na jotę nie jest prospołeczny i lewicowy. Kaczyński i Gierek to zupełnie inne postacie mające różne od siebie światopoglądy. Lecz to nie jest żaden argument dla pana Wosia. Nie jest on osamotniony w budowaniu narodowej lewicy, mamy kilku intelektualistów zafascynowanych Gierkiem i Kaczyńskim. Chcą budować lewicę przeszłości, zajętą wyłącznie sprawami ważnymi, acz nie jedynymi w kwestii praw człowieka. Widzą w Edwardzie Gierku wyłącznie krystalicznego przywódcę PRL-u.

Lewica narodowa jest niedorzecznością tak jak czynienie z Gierka ojca duchowego tego absurdalnego tworu politycznego. Widać dobrze na tym przykładzie pogubienie się ideowe lewicy.

Robert