08.05.1945 roku (9 maja według czasu moskiewskiego), III Rzesza skapitulowała kończąc tym samym (przynajmniej w Europie) II Wojnę Światową. Przy okazji tej rocznicy przywoływane są obrazy czerwonoarmistów, którzy zdobywają Berlin, wieszają flagi ZSRR i wysadzają ogromną swastykę nad Bramą Brandenburską. Nam, anarchist(k)om, daleko zarówno do USA, jak i ZSRR i zamiast z sukcesów tych dwóch supermocarstw, cieszymy się z porażki nazistów.
Najpierwej ZSRR, a potem Federacja Rosyjska, używały historii w ten sam sposób, co prawica, czyli, jako pałki do bicia po głowach za sprzeczne z nimi poglądy. ZSRR było państwem imperialnym i Rosja tę tradycję kontynuuje, nie mogąc pogodzić się z upadkiem Związku. Czeczenia, Gruzja, a teraz Ukraina. Od samego początku konfliktu, Putin wmawia ludziom, że Ukrainą rządzą neonaziści, fani Bandery, a „Specjalna Operacja Wojskowa” to nic innego, jak pomoc biednej rosyjskojęzycznej ludności, dokładnie, jak „Misja Humanitarna” z 1939 roku. Czego by nie mówić o skorumpowanej elicie Ukrainy, do nazistów im daleko, a robione od lat badania jasno pokazują, że dla większości Ukraińców, Bandera jest postacią obojętną. Ukraiński nacjonalizm (jak każdy inny) jest problemem, ale nie tak dużym, jak malują go Rosjanie, jednak rozwiązaniem nie jest wojna i mordowanie cywilów.
W 77 rocznicę pokonania faszyzmu, Rosja robi dokładnie to samo, co ich oponenci sprzed lat.
Wiejski