Ustawa o wymarłej krainie

„Firmy będą mogły uzyskać pieniądze na utworzenie stanowiska pracy zdalnej – wynika z projektu ustawy o aktywności zawodowej. Jest jednak warunek: miejsce zamieszkania i wykonywania obowiązków zawodowych przez zatrudnionego musi być na terenie zagrożonym marginalizacją” – pisze w „Rzeczypospolitej” Paulina Szewioła i Przemysław Wojtasik.

Ustawa o aktywności zawodowej to najbardziej absurdalny sposób na zatrzymanie katastrofy demograficznej w polsce! Motywowanie dużych i średnich firm do zatrudniania zdalnego osób mieszkających w regionach zagrożonych marginalizacją nie ma sensu. Wielu przedsiębiorców nie ma interesu inwestowania tam, niezależnie czy prowadzą dużą czy średnią firmę. Mało istotne są dla nich ulgi i zwolnienia proponowane w ustawie przez rządzących. Od trzech dekad panujące bezrobocie w wielu regionach stanowi rzeczywistość życia wielu mieszkańców polski prowincjonalnej. Kolejne pokolenie młodych opuszcza po ukończeniu szkoły średniej swoje miejscowości i wsie nigdy już do nich nie wracając. Co ma zatem zrobić ustawa o aktywności zawodowej? Zachęcić do pozostania w miejscu urodzenia? Tak się nie stanie. Praca zdalna, to praca biurowa, nie wypełni luk kadrowych w szkołach, szpitalach czy innych usługach publicznych, których jest coraz mniej w regionach o których mówi rzeczona ustawa. Nie przywróci stanu z końca lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy istniało wiele zakładów pracy zatrudniających tysiące ludzi. Ustawa jest idiotyczną próbą ratowania tych części kraju, gdzie elektorat PiS stanowi większość (przykład wschodnich województw), a od lat utrzymuje tam niska dzietność. Być może politycy z Nowogrodzkiej 84 chcą także w taki sposób utrzymać władzę w przyszłości. Po przeczytaniu reportaży o polsce pozawielkomiejskiej np. „Zapaść. Raport z mniejszych miasta” autorstwa Marka Szymaniaka można nabrać wątpliwości,co do sensu ustawy.

Jest też druga strona medalu. Może spowodować odpływ młodych lub w średnim wieku pracowników z dużych miast do miejsc skąd pochodzą. Wszak życie jest obecnie drogie, a kredyt hipoteczny nie do spłacenia. Powrót do mniejszych miast czy wsi może odrodzić upadające skupiska ludzkie na prowincji. Skoro wiele osób mieszka pod miastem, to czemu nie może zamieszkać jeszcze dalej? Jeśli tak myślą autorzy projektu wspomnianej ustawy, to są w błędzie. Przy drożejącej cenie benzyny, drogach pamietających dawno miniony ustrój lub czasy jeszcze starsze odechciewa się żyć bardzo daleko od aglomeracji miejskich. Zapewne ustawa przejdzie przez parlament i otrzyma podpis prezydenta. Będzie jednak martwym prawem. Nie w samej tylko ustawie o aktywności zawodowej tkwi problem. Zacznie ona beznadziejną walkę władzy (niezależnie która partia będzie rządzić) o zatrzymanie młodych w kraju. Zacznie się festiwal coraz to głupszych pomysłów mających na celu zapobieżenia dalszej depopulacji.

Robert