Azerbejdżan: Czystki etniczne Ormian

Wieloletni konflikt pomiędzy Azerbejdżanem i nieuznawaną na arenie międzynarodowej Republiką Górskiego Karabachu, dobiegł końca. Azerowie zajęli tereny prawnie należące do siebie, jednak zamieszkałe w większości przez Ormian, którzy nie uznawali zwierzchnictwa Baku.

Armenia i Górski Karabach przez lata mierzyły się z agresją ze strony Azerbejdżanu oraz jego sojusznika, Turcji, która nie wyzbyła się pantureckich ambicji i tak jak 100 lat temu, wciąż chce pozbyć się Ormian i innych grup etnicznych z ziem, do których prawa sobie rości.

Autorytarny Azerbejdżan od lat w swojej propagandzie przedstawiał Ormian, jako gorszą rasę, której należy się pozbyć, by ludy tureckie mogły się rozwijać, stąd agresja względem Erywania i quasi-państwa w Karabachu, które przez lata stawiało opór władzom.

Już podczas poprzednich konfliktów, azerscy żołnierze dopuszczali się zbrodni na ormiańskich jeńcach i ludności cywilnej, nie mniej brutalnych, niż te rosyjskie na Ukraińcach, dlatego aktualnie tysiące Ormian nie wierzy w propagandę Azerbejdżanu, że będzie on dążył do integracji z mieszkańcami Karabachu oraz, że zagwarantuje im bezpieczeństwo i ucieka do Armenii. Azerowie już teraz niszczą zabytki i rabują domy na zajętych terenach. Połowa wszystkich mieszkańców zdążyła opuścić swoje domy, a kolejne tysiące do nich dołączą, ze strachu przed represjami.

Turcja, która jawnie wspierała Baku, chce budowy gazociągu, który miałby łączyć Nachiczewan (azerską eksklawę znajdującą się pomiędzy Turcją, Armenią i Iranem) z resztą Azerbejdżanu i Turcją. Byłby to kolejny szlak łączący Europę i Azję, na czym skorzystałby przede wszystkim Erdogan, aspirujący do roli pośrednika pomiędzy dwoma kontynentami, co od dłuższego czasu dobrze mu idzie, zważywszy na fakt, że instytucje międzynarodowe nijak nie reagują na popełniane przez niego zbrodnie wojenne w Syrii i autokratyzację Turcji.

O ile 3 lata temu, Rosja doprowadziła do zawieszenia broni pomiędzy Azerbejdżanem i Republiką Arcach, teraz nie ma już tak silnej pozycji. Już rok temu sieć obiegły nagrania, jak rosyjskie siły pokojowe opuszczają Górski Karabach, by zostać wysłane do Ukrainy. Spekuluje się, iż Armenia może opuścić euroazjatycki odpowiednik NATO, czyli Układ o Bezpieczeństwie Zbiorowym, gdyż ten nie spełnia swojej roli. Kreml wie, że Armenia nie znajduje się w tak komfortowej sytuacji, jak Ukraina oraz Mołdawia i nie będzie jej tak łatwo opuścić jego strefę wpływów. Relacje Turcji i Rosji są na dobrym poziomie, Ankara okazała się być bezpiecznym przyczółkiem dla rosyjskich oligarchów i innych biznesmenów, których objęły europejskie sankcje. Gdy Armenia zbyt mocno zacznie okazywać proeuropejskie aspiracje, Rosja może dać Turcji wolną rękę.

Z początkiem przyszłego roku, Republika Górskiego Karabachu odejdzie do historii, a jej mieszkańcy będą obywatelami Azerbejdżanu. Przekonamy się, czy Zachód zareaguje na potencjalne ludobójstwo ze strony Turków i Azerów na Ormianach, czy tak jak 100 lat temu, odwróci wzrok.

Wiejski