Gdybym był pomysłowy i stałbym się właścicielem gospodarstwa rolnego pod Warszawą mógłbym stworzyć warunki mieszkaniowe pod patowynajem. Wyczyściłbym chlewik, wstawił wersalkę i dał ogłoszenie, że wynajmę takie miejsce za 1500 złotych miesięcznie. Nikogo zapewne takie ogłoszenie by nie zdziwiło. Zapewne spadłaby na mnie krytyka w komentarzach, ale znając nasze społeczeństwo mógłbym spotkać się z uznaniem i niekłamanym podziwem. Przecież to moja własność, wolno mi wszystko, nawet jeśli to uwłacza ludzkiej godności. Za tą kreatywność i przedsiębiorczość właścicieli mieszkań płacimy coraz większą liczbą bezdomnych, emigracją, a teraz odpływem studentów z uczelni. Nikt nie chce z tym patologicznym procederem walczyć, udają, że problemu nie ma. Można wynająć obskurne mieszkanie po babci z wyposażeniem pamiętającym czasy Edwarda Gierka za sumę jakby się wynajmowało luksusowy apartament w centrum miasta. No przecież dobra lokalizacja i dobry dojazd do praczy czy na uczelnię! Czemu więc ma wynajmującego interesować takie „głupstwo” jak stan techniczny mieszkania? Jak dorzuci się do remontu, to tym lepiej. Potem jak właścicielowi się zechce może lokatora z dnia na dzień wyrzucić na ulicę np. rękoma karków z „Exmitera”. Wynajmujący nie tylko tworzą patologię społeczną, ale lobbują za utrzymaniem tego stanu. Są przeciwnikami budowania mieszkań przez państwo. Chcą ograniczenia prawa lokatorów uzasadniając to ochroną swojej własności przed nierzetelnymi osobami które chcą wynająć mieszkanie.
Niektórzy w skrajnych przypadkach wolą nie wynajmować nikomu. Nic dziwnego, że młodzi nie decydują się na zakładanie rodzin i manie dzieci. Brak warunków do mieszkania i pracy jest źródłem niżu demograficznego. Od dawna znany jest powód dlaczego mamy zapaść w mieszkalnictwie. Szukanie innych dróg aby młodzi ludzie mogli mieszkać nie jest skuteczne, a wręcz przeciwnie, staje się źródłem problemów z jakimi mierzymy się już od lat. Rola wynajmujących obok deweloperów w tym negatywnym procesie jest widoczna. Właściciele nie wynajmują nie tylko z obawy przed oszustami, ale sami nie mogą znaleźć chętnych do wynajęcia swoich klitek. Młodych jest mniej niż dwadzieścia czy dziesięć lat temu. Bzdury jakie w komentarzach pod tekstami o budownictwie społecznym w internecie wypisują właściciele i zwolennicy patowynajmu pokazują ich odrealnienie. Pretensje do wszystkich, za roszczeniowość, emigrację, brak dzieci czy rzekome lenistwo powodują brak chęci do życia w tym kraju.
Przykład Patryka, 20-latka z opolszczyzny nie jest jedynym dowodem tego czym dziś jest wynajem mieszkania na wolnym roku. Chłopak zaczął studiować malarstwo na jednej z krakowskich uczelni. Nie miał pieniędzy na wynajem. Podjął pracę przy rozwożeniu jedzenia. Z pieniędzy jakie tam zarabia chciał wynająć mieszkanie za 1200 złotych. Nie miał na to szans. Podjął decyzję o spaniu w samochodzie. Mył zęby w parku, a z prysznica korzystał w siłowni. Przeglądał oferty wynajmu, żadna nie była zbliżona do kwoty za jaką Patryk zamieszkać. Temperatury stawały się coraz nisze. Gdyby nie dziennikarka programu „Uwaga” TVN-u student mógł tak „mieszkać” dalej. Sprawa rozwiązana została pozytywnie dla niego. Problem pozostał. Nie ma co się łudzić! Mamy nowy rząd a reszta będzie po staremu. Wszyscy będą winić niezaradnych, młodych, wymyślać niestworzone rzeczy o tym dlaczego z roku na rok jest nas coraz mniej. Nie da się hejtem i kłamstwem zmienić obecnego stanu rzeczy. Nikt w polsce nie zamierza tego zmienić, rachunek za patomieszkalnictwo zapłacimy my – zwykli ludzie. Właściciele po części padną sami ofiarą zachłanności. Będą musieli sprzedać swoje mieszkania deweloperom po zaniżonych cenach ponieważ nie będą mieli komu wynajmować. Koło się zamyka. Państwo mogłoby ten patologiczny stan zmienić, ale tego nie robi. Nierówności społeczne będą dalej się pogłębiać i, kto wie? Przez te cztery lata możemy doczekać się jeszcze gorszej partii niż odchodząca do ław opozycji Zjednoczona Prawica.
Robert