O PKP „Cargo” jest ostatnio głośno ze względy na problemy finansowe spółki. Mają one wynikać z błędnych decyzji poprzedniego propisowskiego zarządu.
„Poprzednie zarządy PKP Cargo zaniedbały pozyskiwanie nowych kontraktów komercyjnych, a godziły się na niekorzystne rządowe zlecenia przewozu węgla jesienią 2022 r. – wynika z informacji przedstawionych na posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej ds. transportu kolejowego. Efektem jest kryzys przewoźnika i zaostrzanie się konfliktu między związkami zawodowymi a zarządem” – możemy przeczytać na stronie „Rynek Kolejowy”.
Opinia publiczna może się pogubić co jest prawdą a co nie, będąc nieustanie bombardowana newsami o kondycji spółki PKP „Cargo”. Najmniej idzie tu o pracowników. W ratowaniu firmy ich losem nikt się z zarządu spółki nie przejmie. Pracę ma stracić ponad 4 tysięcy pracowników nie licząc tych osób zatrudnionych w spółkach-córkach spółki. Dla wielu miast, miasteczek, regionów zwolnienia pracowników mogą okazać się bardzo bolesne. Z prostego powodu PKP „Cargo” jest jednym z ważnych pracodawców sporej części kraju np. na Górnym Śląsku. Masowe zwolnienia pociągną za sobą pogorszenie się stanu materialnego pracowników i ich rodzin a w dalszej kolejności lokalnych społeczności. Już teraz nierówności się pogłębiają, a zwolnienia w tak dużej firmie tylko mogą je pogłębić w jeszcze większym stopniu. Nikt nie pyta osób zatrudnionych o ich sytuację, ani o to co będzie czekało na nich po utracie pracy.
Spółka PKP „Cargo” prosperowała najlepiej ze wszystkich spółek powstałych wyniku podziału PKP na początku XXI wieku. Była drugim pod względem wielkości kolejowych przewoźników towarowych w Europie. Po ośmiu latach rządów prawicy nie ma nawet połowy udziału na kolejowym rynku przewożącym towary. Poprzedni zarząd realizował wyłącznie nietrafione decyzje premiera Mateusza Morawieckiego odnośnie przewozu węgla. Inne zlecenia nie były istotne, stąd PKP „Cargo” traciło zleceniodawców, a związki zawodowe milczały trzymając stronę zarządu. Mając po stronie związkowców i pracowników PKP „Cargo mamiło wspaniałą wizją rozwoju. Pracownicy byli przekonani, że ich miejsca pracy nie są zagrożone. Zmiana władzy szybko „ściągnęła ich na ziemię”.
Pełniący obowiązki prezesa PKP „Cargo” Marcin Wojewódka ma tylko jedną wizję ratowania spółki. Zwolnienia dla pracowników. Zresztą jego doświadczenie w poprzednich firmach, które „ratował” sprowadzało się jedynie do zwalniania osób zatrudnionych. Jeśli PKP „Cargo” stanie na nogi i chociaż częściowo odzyska udział na rynku przewozów towarowych potrzebni będą pracownicy. Nie jest o nich łatwo teraz, tym trudniej będzie o nich w następnych latach. Mamy w tym wypadku do czynienia z typowym dla państwa funkcjonowaniem, bycia silnym wobec słabych, słabym wobec silnych. Poprzedni zarząd związany z PiS realizował interes i wizję partyjną, zaś obecny reprezentuje skrajnie liberalne podejście nie licząc się z konsekwencjami jakie już ponoszą i będą ponosić pracownicy.
Dziwi przy tym bierna postawa związkowców. Nie było jeszcze przed rokiem słychać od nich ani słowa krytyki za podejmowane decyzje przez poprzedni zarząd. Nie widzieli spadku liczby zleceń wykonywanych przez spółkę? Związki zawodowe idąc na układy z jakąkolwiek władzą tracą, ale najwięcej tracą sami pracownicy: i miejsca pracy, i godne wynagrodzenie. Społeczeństwo jest mocno podzielone politycznie, także w tej sprawie. Zwolennicy poprzedniej władzy nie widzą aby PKP „Cargo” było źle zarządzane, zwolennicy obecnej władzy uważają inaczej. Popierają grupowe zwolnienia, a nawet niektórzy w swoich komentarzach mówią, że rząd powinien sprywatyzować spółkę. Jak prywatyzacja wyglądała wiadomo nie od dziś. Dla wielu firm prędzej czy później oznaczała koniec działalności i zwolnienia. Prywatyzacji nie będzie, PKP „Cargo” to strategiczna dla interesu państwa spółka. Masowe zwolnienia niestety będą. Prawica udowodniła przez ostatnie osiem lat, że tak samo świetnie umie żyć na nasz koszt jak zwolennicy wolnego rynku z poprzednich, po 1989 roku, i obecnych rządów.
Robert
Artykuły publikowane w kategorii Wpisy autorskie i ze stron osobistych są pisane przez pojedyncze osoby i nie zatwierdzane przez całą grupę. Cenimy sobie różnorodność w anarchizmie i we własnej grupie i uważamy, że są warte publikacji niezależnie od tego, że z pewnością nie zawsze każdy w kolektywie zgadza się ze wszystkim, co piszą inne osoby z grupy.