To jeszcze nie koniec historii! O Unii Europejskiej

Unia Europejska – czym jest? Czym miała być? Czym się nie stała? Na pewno nie stała się wspólnotą społeczeństw. Przedsięwzięciem biznesowym? A jakże! Właśnie biznes legł u podstaw budowania UE pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku. Potrzeba pogłębienia integracji europejskiej ponad trzydzieści lat temu wynikała z chęci zysku. Kwestie praw człowieka, zasypywanie nierówności społecznych stały na niższym szczeblu priorytetów tworzących Wspólnotę Europejską polityków. Wówczas ton polityczny na zachodzie naszego kontynentu nadawały RFN (ówczesne niemcy zachodnie) i francja. Czterdzieści lat temu Europa była podzielona „żelazną kurtyną”, którą ucieleśniał Mur Berliński przebiegający przez środek Berlina. Podział kontynentu na dwa bloki polityczno-militarne stał się rzeczywistością Europy i świata na kolejne 44 lata po II wojnie. Wojna ta była wstrząsem dla europejskich społeczeństw, ale także impulsem do głębszej integracji na zachodzie. NATO – Pakt Północnoatlantycki połączyło Europę Zachodnią ze stanami zjednoczonymi i miało wyłącznie charakter militarny. Szukano innego sposobu na głębszą integrację. Chciano nie tylko zasypać dawne historyczne podziały, ale także tworzyć ułatwienie ekonomiczne. Już w 1952 roku powołano do życia Europejską Wspólnotę Węgla i Stali w Rzymie. Była to ponadnarodowa organizacja gospodarcza, do której należały francja, RFN, belgia, holandia, luksemburg i włochy. Motorem do współpracy między tymi państwami było pojednanie między odwiecznymi wrogami francją i niemcami. RFN po wojnie pozbyło się militarnego charakteru. Prusy będące symbolem niemieckiego ekspansjonizmu, który doprowadził do wybuchu obu wojen światowych przestały istnieć. Ich terytorium podzielono między polskę a radziecką strefę okupacyjną (od 1949 NRD). Można sobie zadać pytanie czemu więc inne kraje zachodniej części kontynentu nie stały się już w latach 50. i 60. uczestnikami ekonomicznego procesu integracyjnego? Od wschodu istniało zagrożenie radzieckie, na zachodzie hiszpania, portugalia były zbyt biedne i rządzone przez prawicowych dyktatorów. Irlandia, dawna brytyjska prowincja, odstawała od reszty gospodarczo, Grecja niestabilna politycznie, uboga, państwa skandynawskie leżały na marginesie kontynentu. Austria konserwatywna, chętnie przyjęła w 1955 roku neutralność między blokiem wschodnim a zachodnim. Finlandia nie wzięła udziału w procesie integracji aż do 1995 roku. Integracja ograniczyła się jedynie do sfery gospodarczej, nie zmieniając za bardzo życia zwykłych Europejczyków. Powołanie w 1958 roku EWG – Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej stanowiło kolejny etap integracji, ale wyłącznie ekonomicznej. EWG było odbierane jako klub bogatych państw. Jak każdy elitarny klub za zamkniętymi drzwiami kusił. Hiszpanie i portugalczycy mieli ograniczone prawa obywatelskie, rządzeni przez krwawych dyktatorów żyli w strachu przed „gumowymi uszami” swoich rodaków oraz bezwzględnością aparatu władzy. Grekom narzucona w XIX wieku instytucja monarchii i duńska dynastia panująca zafundowały na ponad sto lat przemocy i braku wolności. Kraje EWG jawiły się jako raj na ziemi. Dyktatorzy nie są wieczni. W portugali w 1970 roku zmarł António de Oliveira Salazar, a cztery lata potem nastąpiła rewolucja czerwonych goździków. Nastąpił proces demokratyzacji w tym kraju, a w sąsiedniej hiszpanii po śmierci Francisco Franco (1975). Grecy w 1974 roku pozbyli się w ogólnonarodowym referendum marionetkowego króla Konstantego II, wchodząc w proces tworzenia nowożytnej Republiki Helleńskiej. Te trzy kraje po latach wojen rządów dyktatur były ruiną gospodarczą. Nie przestały być atrakcyjne jako rynki zbytu dla towarów z krajów EWG i rezerwuar taniej siły roboczej.

Do EWG przystąpiły w latach siedemdziesiątych XX wieku trzy państwa: dania, irlandia oraz wielka brytania. Bruksela, stolica belgii stała się główną siedzib organizacji, tak jak wcześniej NATO. Brukselskie Atomium, monumentalna konstrukcja z kryształu i żelaza powstała na Wystawę Światową w 1958 roku, stała się symbolem nowoczesności oraz postępu. Z biegiem czasu również „pomnikiem” integracji europejskiej. Lata osiemdziesiąte stanowią moment zwrotny w historii Starego Kontynentu. Kraje ówczesnego EWG zaczynają poważnie myśleć o poszerzeniu się na zachód, o hiszpanię i portugalię, a także o grecję. Przyjęcie tych trzech państw do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej wydawało się u początku przedostatniej dekady XX wieku naturalne. Trzy państwa basenu Morza Śródziemnego stanowiły od wieków część zachodniego świata. Przeszkodą był jednak autorytarny system rządów, a w następstwie tego gospodarcza zapaść. To właśnie kwestie ekonomiczne wywołały obawy bogatszych społeczeństw krajów tworzących ówczesne EWG co do racji przyjmowania uboższych państw do wspólnoty. Zanim grecja znalazła się w strukturach wspólnego rynku europejskiego minęło osiem lat od referendum ustrojowego, w przypadku portugali i hiszpanii ponad dekada. Mimo obaw co do rozszerzenia wspólnoty o kraje uboższe nie nastąpił zastój gospodarczy innych zachodnich państw. Wręcz przeciwnie, nowi członkowie stanowili nowe źródło zysków dla biznesmenów z krajów takich jak francja, niemcy, holandia, belgia czy luksemburg. Rządy krajów przyjętych do EWG w latach osiemdziesiątych z radością powitały nowy kapitał ze wspólnego obszaru gospodarczego. Poziom życia portugalczyków, hiszpanów i greków zaczynał się podnosić, ale tylko dlatego, że zachowano prawa socjalne. W takim stanie EWG weszło w lata 90. XX wieku. To czas kiedy zaczęły się pojawiać pierwsze rysy na procesie integracji europejskiej. Odżyły historyczne resentymenty i nacjonalizm.

Kanclerz RFN Helmut Kohl i prezydent François Mitterrand uznali, że Europejska Wspólnota Gospodarcza wymaga pogłębienia integracji. Znoszenia kolejnych barier, w tym również kontroli paszportowej. Przeciwna temu procesowi była brytyjska premier Margaret Thatcher. Broniła interesów londyńskiego city, los brytyjskich robotników niewiele ją interesował. Nie przeszkadzało to w kreowaniu przez panią premier przed własną opinią publiczną siebie jako obrończyni interesów zjednoczonego królestwa. Polityka Thatcher doprowadziła do zamknięcia wielu angielskich kopalni w walii i środkowej części kraju. Skutki działań rządu Thatcher przyniosło zwiększenie się bezrobocia, a pośrednio w dalszej perspektywie do brexitu (2016-2021). Dla wielu eurosceptyków, konserwatystów, niektórych europejskich środowisk nacjonalistycznych postać „Żelaznej Damy” stanowi wzór polityka broniącego narodowych interesów. Na przykładzie wielkiej brytanii, która nie chciała pogłębienia integracji widać dobrze, że marzenia o wspólnym domu europejskim nie podzielali wszyscy mieszkańcy i politycy krajów EWG.

Związek zjednoczonego królestwa z resztą krajów tworzących ówczesny europejski obszar gospodarczy był ekonomiczny a nie społeczny. Stanowi jaskrawy przykład błędnego budowania europejskiej wspólnoty opartej na biznesie. Nie rozumieli tego Mitterrand i Kohl. Zresztą nie tylko oni. Cała zachodnioeuropejska klasa polityczna poddała się wielkim korporacjom. Równolegle do tego zaczynały rosnąć na terenie EWG nierówności społeczne oraz konflikty, na przykład wśród rolników. Mało kto pamięta jak francuscy rolnicy blokowali wjazd hiszpańskich tirów na teren swojego kraju rozsypując towar na ziemię. W drugą stronę szło tak samo. Upadek systemu komunistycznego w krajach Europy Środkowej w 1989 roku, a w konsekwencji rozpad ZSRR upewnił przywódców zachodniej Europy o słuszności budowania wspólnoty opartej na liberalizmie gospodarczym. Dekadę po Jesieni Ludów w Austrii, będącej już od czterech lat członkiem Wspólnoty Europejskiej, wybory wygrywa nacjonalistyczna partia Sojusz na rzecz przyszłości Austrii. Przywódca tej partii Jörg Haider odwoływał się do tradycji nazistowskich niemiec i honorował weteranów z Wermachtu. Wszyscy politycy europejscy traktowali Haidera jako anomalię w przestrzeni demokratycznego świata. Ostatnie dwadzieścia lat pokazało, że wydarzenia z 1999 roku nad Dunajem były zwiastunem tego z czym mamy do czynienia obecnie. Do czasów kiedy nacjonalizm triumfuje, a nierówności społeczne są dniem powszednim większości obywateli UE. Gdzie interes biznesu stawia się wyżej nad ludzkie życie, co pokazuje reakcja krajów unijnych wobec działań rosji na ukrainie.

Układem z Schengen nie da się osłodzić ponurej rzeczywistości Starego Kontynentu. Odwracania się od ludzkiej wspólnoty. Z tym bez wątpienia UE ma ogromne problemy jakie niesie ze sobą kapitalizm. Widać to dobrze po wyborach prezydenckich we francji. Los Unii Europejskiej zawisł na głosie francuskich obywateli. Zapewne przy wyborach parlamentarnych we francji w czerwcu pojawi się groźba rozpadu wspólnoty. Tylko czy ona w takim wymiarze ogólnoludzkim nie rozpadła się już jakiś czas temu? Unia była budowana od dachu, nie od fundamentów, fundamentów społecznych. Szkoda jak wiele osób tego nie rozumie i nie wyciąga wniosków. To nie jest jeszcze koniec historii, którą wieszczył Francisco Fukuyama.

Robert