Wycieczka na Plac Bankowy czyli tam i z powrotem

Lata 90. XX wieku i pierwsza dekada XXI wieku w polsce to czasy spektakularnych bankructw biur podróży, które działalność opierały na piramidzie finansowej. Dekadę temu, latem 2012 roku polska żyła upadkiem „Triady”, która oficjalnie funkcjonowała pod nazwą „Sky Club Triada”. Tysiące turystów w polsce korzystających z usług tego warszawskiego touroperatora zostało na lodzie w hotelach na całym świecie lub nie pojechało na wymarzony wyjazd. Nie byli oni pierwszymi oszukanymi przez biuro podroży. Upadek „Triady” zakończył definitywnie okres piramid finansowych na rynku usług turystycznych w polsce. Schemat działalności biur podróży był prosty niczym budowa cepa. Kiedy dokonywaliśmy zakup wycieczki w takim biurze, to w ten sposób opłacaliśmy wyjazd innym klientom, którzy wyjeżdżali w późniejszym terminie. Naszą podróż opłacili inni, poprzedni klienci. Biura krzaki funkcjonowały tak do momentu aż nie utraciły nad tym kontroli. Bankructwo odczuwali najboleśniej turyści. Dowiadywali się o upadku z dnia na dzień. Niektórzy przebywając już zagranicą od właścicieli hoteli. Musieli płacić za kolejną dobę z własnej kieszeni, inaczej byli brutalnie wyrzucani. Takich historii było mnóstwo. Czemu więc przez lata władze akceptowały patologiczne funkcjonowanie biur podroży?

Nie jest tajemnicą, że lata 90. XX wieku w polsce to sama patologia wielu dziedzinach gospodarki. Podmiotów gospodarczych powstających i upadających było tak wiele, że trudno dziś jest się w tym połapać. Jest takie powiedzenie „łowić ryby w mętnej wodzie”, pasuje to do idealnie do funkcjonowania oszustów w III RP. Nie inaczej było z rynkiem usług turystycznych. Po upadku PRL-u polacy chcieli korzystać z możliwości jakie dawała im możliwość łatwiejszego wyjazdu do innych państw. Na początku lat 90. istniał tylko „Orbis” i „Almatur”, mało kogo było stać na wycieczki lub wypoczynek organizowany przez renomowane biura. Potrzebę wyjazdu polaków zagranicę wychwycili oszuści. Łapali ofiary sposobem na zapisy dokonywane na turystycznym stoliku w miejscach publicznych. Podstawiona osoba zbierała podpisy wyrażające chęć wyjazdu na atrakcyjną wycieczkę zagraniczną. Zapraszano potem do wynajętej przez oszustów sali np. w domu kultury. Przypominało to obecny sposób wabienia seniorów na cudowne garnkami i materace. Kiedy już osoby dały wiarę w wyjazd marzeń, decydowały się na podpisanie umowy bez znaczenia i wpłacając odpowiednią kwotę nabijane były w butelkę. Dopiero kiedy miało dojść do realizacji wyjazdu przedstawiciele biura krzak znikali. Taki sposób oszukiwania obywateli nie trwał długo. Nikt w tak prostacki sposób nie mógł dalej być oszukiwany! Media zrobiły wokół takich praktyk wrzawę. Właściciele biur krzaków postanowili wznieść się na wyżyny przedsiębiorczości. Postanowili być bardziej wiarygodni dla klientów. Wynajmowali lokale usługowe na biura i nadając nazwy najczęściej obcojęzyczne mogli dalej strzyc naiwnych z ich pieniędzy. Metody się zmieniły, niska cena była trafioną metodą. Polskie społeczeństwo w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych nie było zamożne, ale miało spore potrzeby konsumpcyjne. Potrzeba wyjazdu zagranicę także. Ceny wycieczek np. w „Orbisie” czy „Itace” odstraszały. No i tu z pomocą nadchodziły biura krzaki z ofertą bardzo tanich wycieczek. Wyjazd do Egiptu na tydzień za niecałe 1900 złotych! Działało niczym magnes. Ludzie nawet zapożyczali się u krewnych czy sąsiadów. Potem po wpłaceniu całej sumy zostawali z niczym. Obrazkiem każdych wakacji byli rozczarowani klienci odbijający się od zamkniętych drzwi biura, smutne twarze dzieci ponieważ nie pojadą na wakacje marzeń.

Rząd Włodzimierza Cimoszewicza w 1997 roku zmuszony sytuacją, corocznych afer związanych z upadkiem biur podroży musiał uporządkować rynek turystyczny. Biura podroży miały mieć odpowiednią sumę na koncie w banku celem zaspokojenia roszczeń wierzycieli w przypadku bankructwa, samorządy miały na własny koszt sprowadzać turystów z zagranicy. Uwiarygadniać biura podróży miało członkostwo w PIT – Polskiej Izbie Turystyki, ale także do regionalnych izb. Tylko tak można było w owym czasie sprawdzić czy dane biuro jest rzetelne. Internet dopiero raczkował a media społecznościowe były daleką przyszłością. Biura krzaki po regulacji rynku w 1997 roku funkcjonowały dalej bez problemu. W 1999 roku doszło do upadku jednego z większych „krzaczorów” polskiego rynku turystycznego tamtych czasu – „Alpina Tour”. O tej historii można przeczytać na stronie Tur – Info.pl:

„W 1999 roku duża liczba osób dała się złapać na „specjalną”, trwającą wyłącznie kilka dni promocję Alpiny. Oszukani klienci zakupili tygodniowe wczasy na hiszpańskiej riwierze po bardzo atrakcyjnej cenie. W ofercie był jednak jeden haczyk – całą kwotę należało uiścić od razu. Niestety dzień przed planowanym wyjazdem wszyscy dostali nieoczekiwany telefon z biura, iż wczasy odwołano. Większość uznała to za niesmaczny żart, ale po przybyciu do siedziby firmy na ulicy Karmelickiej w Krakowie zastali zamknięte drzwi, a w nich kartkę o treści nieczynne”.

Około 3000 klientów zostało nabitych w butelkę. Do dziś nie zobaczyli ani jednej złotówki z odszkodowania. Sąd wydając wyrok na właścicieli zasądził zwrot pieniędzy oszukanym klientom. Wyrok wydano po siedmiu latach od upadku „Alpiny Tour”. Do upadku „Sky Club Triada” było to największe bankructwo biura podróży w polsce. Po 2000 roku nadal patologia na rynku turystycznym miała się dobrze. Wraz z rozwojem internetu coraz trudniej było utrzymać przed opinią publiczną szwindli biur krzaków. W 2003 roku doszło do ciekawej sytuacji z udziałem właściciela poznańskiego biura „SDS Holidays”. W sierpniu tegoż roku, więc w okresie wakacyjnego szczytu wyjazdowego uciekł z pieniędzmi klientów do Turcji. Na lodzie zostało około 1000 osób. Przebywali wówczas w Turcji, Bułgarii i Grecji. Pracownicy biura wnieśli zawiadomienia do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez właściciela. Szczyt bankructw biur podróży opierających biznes na piramidzie finansowej przypada na lata 2009 – 2012. Koniec „Sky Club Triada” był najbardziej spektakularnym bankructwem. Pozostawił samych sobie na urlopie czy w kraju aż 4,7 tysięcy klientów.

Co przyniosło tamte bankructwo? Zniknęły funkcjonujące od lat 90. biura podroży, których nadrzędnym celem było jak najdłuższe oszukiwanie ludzi. Robiły to w sposób bezczelny ciesząc się przy tym renomą i bez przeszkód przy aprobacie państwa wysyłały w jedną stronę tysiące turystów. Stały się symbolem jak można oszukiwać ludzi niezbyt wysilając głowę. Istnienie tych biur nie było możliwe, gdyby także nie nasze nastawienie bezkrytyczne do świata. Owszem tyle lat za „żelazną kurtyną” wywołała chęć poznania świata, do którego dostępu broniły nam władze PRL. To można zrozumieć. Następne lata dawały przykłady, że coś z naszą wyśnioną [olską jest nie tak. W rok w rok upadały biura podróży. Nikt nie znajdował dla nich wspólnego mianownika. Nawet nie próbował. Media prezentowały upadki biur jako źle zarządzanych przez ich zarządy i prezesów. Zdanie piramida finansowa jako określenie w stosunku do upadłych biur podróży rzadko przewijała się jako problem całego rynku usług turystycznych. Chociaż to już złe wspomnienie, polska nadal funkcjonuje tak samo jak przed laty. Oszuści już porzucili zakładanie biur, a przerzucili się na internet. Dzięki temu mogą dalej bezkarnie działać. No cóż, kto bogatemu cwaniakowi zabroni?

Robert