Gierki polityczne na 1-go marca

„Śledztwo, które miałem okazję ocenić, czytać. Było prowadzone skrajnie niechlujnie i nieodpowiedzialne” – Zbigniew Ziobro minister sprawiedliwości o sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej, 2016 rok.

Sześć lat po tych „wielkich” słowach ministra sprawiedliwości jego podwładny i zarazem jego człowiek prokurator Piotr Myszkowiec umarza śledztwo dotyczące zaniedbań przy prowadzeniu pierwszego śledztwa przez warszawskich policjantów i prokuratorów.

„Ci, którzy dopuścili się tej okrutnej zbrodni, muszą czuć oddech prokuratury” – mówił przed laty Zbigniew Ziobro.

Czy poczują faktycznie oddech prokuratury? To pokaże ten rok. Nie poczują oddechu za to osoby odpowiedzialne za zaniedbania przy pierwszym śledztwie z lat 2011-2013. Zresztą po buńczucznych zapowiedziach pana Ziobry latem 2016 roku można było się spodziewać takiego finału. Ze słowotoku ministra nic nigdy nie przekładało się na rzeczywistość. Kiedy podjął decyzję o wznowieniu śledztwa i powołania Komisji Weryfikacyjnej część środowisk warszawskich lokatorów przyjęła to z radością. Teraz się za nich zabiorą! Pomyśleli zapewne o benefitach z reprywatyzacji. Nic się takiego nie stało, a wręcz przeciwnie! Dało partii Tuska okazję to przedstawiania reprywatyzacji jako wyłącznie afery wykreowanej przez PiS. Komisja miała jeden cel. Wykreować Jakiego na nowego „szeryfa” warszawy, który zrobi z układem PO w ratuszu porządek. Jaki nim nie został, a sprawa zabójstwa Brzeskiej ciągnie się od lat. Trudno uwierzyć, że po sześciu latach nic w sprawie zabójstw w lesie kabackim się nie dzieje.

Czy zatem Ziobro wie i ma dowody, ale czeka na odpowiednią chwilę celem użycia ich w odpowiednim momencie? Być może nie ma dowodów na bezpośredni udział panów M. w pozbawieniu życia Brzeskiej i nie chce się do tego przyznać publicznie przed wyborami. Zobaczymy jaki będzie tego finał. Ile jeszcze warszawscy lokatorzy mieszkań komunalnych i opinia publiczna będą przez Ministerstwo Sprawiedliwości wodzone za nos?! Przykre jest to, że sprawa Jolanty Brzeskiej jest używana do celów politycznych. Odbijana przez jedną i drugą stronę nic nieznaczącej wojenki PO – PiS niczym piłeczka pingpongowa.

Tragedia lokatorów, do których z dnia na dzień przychodzili ludzie celem ich nękania, aby wyprowadzili się już natychmiast ze swoich mieszkań. Gnojeni przez media, związki szlachty polskiej (wszechpolskiej) lokatorzy komunalnych kamienic za to, że nie chcą w pokorze opuścić kamienicy są teraz wykorzystywani przez partię rządzącą w perfidny sposób. Wielu z nich naprawdę wieży, że dzięki politykom z nowogrodzkiej ich dramat się skończy. Tymczasem jeśli idzie o politykę mieszkaniową (częścią jej była warszawska reprywatyzacja) łączy PO (teraz KO) z PiS-em. Żadna z nich (jak reszta istniejących ugrupowań) nie jest zainteresowana tanim budownictwem mieszkaniowym. Rozwiązanie sprawy zabójstwa Jolanty Brzeskiej pociągnęłoby za sobą ogromne straty wizerunkowe obu partii. Pokazałoby umoczenie działaczy politycznych z warszawy i tych rządzących i tych z opozycji w sprawę okradania stołecznego miasta z zasobu komunalnego. Nie mówiąc o prawnikach z renomowanych kancelarii prawnych i sędziach od lat klepiących wyroki zwrotowe na korzyść czyścicieli. Trudno jest oczekiwać od ludzi, polityków chęci wyjaśnienia sprawy. Wyżej wymienione powody skłaniają mnie do tej refleksji. I dziwie się niektórym działaczom lokatorskim, że pokładają takie nadzieje w Zjednoczonej Prawicy tylko dla tego, że proces reprywatyzacji przyśpieszył za rządów PO.

Warto też dodać na koniec, że za życia Jolanty Brzeskiej lokatorów mieszkających w ukradzionych miastu kamienicach nie chciała słuchać żadna partia polityczna zasiadająca w Radzie Miasta Stołecznego Warszawy.

Robert